czwartek, 15 stycznia 2015

Dom


   Dom był niewielki, przyklejony bokiem do budynków gospodarczych, tworząc z nimi jeden ciąg, wystający poza płot oddzielający podwórze gospodarcze od placu przed domem. Zaplanowany jako młynówka, szybko zmienił swój charakter, kiedy okazało się, że władza ludowa nie lubi rozmachu, szczególnie na wsi. Wystarczyło, że Dziadek, młynarz z dziada pradziada, wybudował własnoręcznie ze swym bratem młyn, ( i z pomocą całej rodziny, skrzykniętej przez nestorkę rodu) oddzielny dom dla młynarczyków i osobno dla gospodarzy, to już byłaby przesada. Rodzina z konieczności zamieszkała w młynówce.
   Tak więc w końcu duża kuchnia, do której wchodziło się wprost z ganku i przestronny, jasny pokój, to cały dom dziadków. Na dobrą sprawę mieścił dwie rodziny. W pokoju Dziadek z Babcią, w kuchni, w części odgrodzonej zasłoną "sypialnia" Wujka i Cioci, którzy gospodarowali razem z dziadkami.
   Z kuchni wchodziło się do sieni, w której przechowywane były zapasy żywności, garnki, różne przybory kuchenne a w nocy można było skorzystać z wiadra aby nie latać do wychodka. Pamiętam drewniane półki a na nich ustawione gliniane dwojaki do noszenia żniwiarzom posiłków, dzbanki, także gliniane, do przechowywania zakwasów z żytniej mąki lub buraków, przykryte płócienną ściereczką. Stała tam drewniana wyciskarka do serów i również drewniana tarka, wiadra i wiaderka. Duże patelnie używane tylko od czasu do czasu i zastawę stołową Cioci, pewnie jej wiano, ustawiono na bocznej ścianie.
   Przez sień, na wprost, wchodziło się do spichlerza z sąsiekami na różnego rodzaju ziarna. Ze starymi kuframi, w których grzebałam oglądając suknie Babci pachnące naftaliną, z szafami rzeźbionymi u szczytu, pełnymi kożuchów, płaszczy i starych garniturów Dziadka. Tam rozpoczynałam poszukiwania przedwojennych skarbów. Kapelusze, buty, wszystko wyglansowane, ustawione w ordunku, mówiły o dbałości i perfekcjonizmie Dziadka. Stare zegarki na rękę, męskie kopertówki, fotografie a nawet całe poniemieckie centrale telefoniczne. To były skarby, które prowadziły mnie w świat fantazji, w świat dawno miniony.
   W rogu stały dwa wielkie worki a w nich zbrylony cukier i sól. Kiedy w kuchni brakowało tych przypraw, Babcia wysyłała mnie do spichlerza abym młotkiem odrąbała kawałek tego drogocennego towaru i przyniosła dla niej.
   Przystawionymi do ściany schodami można było wejść na strych, gdzie było królestwo starych zeszytów i książek szkolnych, czwórki Babci dzieci. Czasopisma zbierane latami przez Ciocię ("Kobieta i Życie", "Przekrój" to były jej okna na świat) ułożone w kupki, czekały na przypadkowego czytelnika pod ścianą. Pod stropem brzęczały osy wokół swoich baniastych uli zwieszających się z belek dachowych. Na szczytowej ścianie było małe okienko wychodzące na rzekę, gdzie przez nikogo nie widziana, mogłam obserwować co się na niej dzieje.  Zasiadałam tam często, wpatrując się w wodę i młyn i wyobrażając sobie, że jestem niewidzialna. Ze śmiechem przyglądałam się jak dorośli rozglądali się wokół, szukając mnie nadaremnie. Nigdy nie zdradziłam swojego punktu obserwacyjnego, zbiegałam tylko szybko ze strychu, materializując się radośnie szukającemu.
   Tak wyglądał dom. Dopiero po wielu latach, dzięki staraniom Wujka, sień przebudowano na pokój, dobudowano z tyłu domu małą kuchnię dla Cioci, dużą łazienkę z oknem i dwie spiżarki. Jedna graniczyła z dużą kuchnią, druga była na tyłach domu przyklejona do kuchni Cioci. Zrobiły się z tego dwa mieszkania bo przez spiżarkę na tyłach domu było oddzielne wejście przez ogród, dające poczucie niezależności. I właśnie o to poczucie chodziło, bo mimo zmian na lepsze, wszystko zostało w starych ramach. Po dawnemu gospodarzono wspólnie, po dawnemu wchodziło się do domu przez ganek, jedynie Ciocia z Wujkiem zamienili kąt w kuchni na prawdziwą oddzielność.

8 komentarzy:

  1. O kurczę, co ja mam teraz zrobić?! Chyba będę pisać dalej ;) Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mojego dziadka na strychu (poznańskie) był pruski mundur (dziadek walczył we Francji pod "Verdunem" i tam przeszedł na francuskę stronę ). Wrócił do Polski prosto na Powstanie Wielkopolskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wrócił to dostał medal od Piłsudskiego i na strychu tam to widziałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz malina - ziemie poznańskie też mają wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Na tym strychu widzialam medale jakie dziadek dostał '

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest bezcenne,co piszesz. Właśnie o to chodzi,żeby zachować to co najważniejsze z naszego dziedzictwa.Cieszę się, że wyruszasz ze mną w ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamas to my podobnych przodków mamy. Mój Dziadek, z Wrześni zresztą, też w Powstaniu Wielkopolskim walczył...

    OdpowiedzUsuń