piątek, 26 czerwca 2015

Ciekawość

   Tak niewinna nie będę już nigdy. Tak ciekawa świata otaczającego mnie zewsząd, barwą i formą bogatą, może jeszcze, może nadal.
   To nie tylko bajka o świecie zaczarowanym, dzieciństwa. To powrót w lata beztroski i szczęścia, kiedy był czas na zmrużenie oczu, żeby ujrzeć rozszczepiony promień słońca na szkle butelki od oranżady.
   To czas szukania chruścików pod kamieniami w rzece, tylko po to, żeby przykucnąć, zapatrzeć się z przechyloną głową i zdumieć : jak one to robią?
   To włóczenie się po łąkach bez celu, a może tylko po to, żeby poczuć wiatr we włosach, gorący, duszący zapachem ziół, ten sam co czesze trawy.
   To snucie się po lasach żeby stąpać po ściółce nagrzanej słońcem i słuchać krzyku wilgi wołającej na deszcz, a może tylko po to, żeby zaznać oddalenia od ludzi i wtopić się w naturę, zlać w jedność, stać się częścią całości.
   Zaglądałam z ciekawością w każdy dostępny zakamarek, żeby naocznie poznać, dotknąć, zbadać, zaznać. Ciemność kątów na strychu, ciepło kamiennych schodków nagrzanych słońcem, chłód rzeki omywającej ramiona, kiedy schylona szukałam na dnie najgładszych kamyków, czy taniec drobin pyłu w smugach światła przeświecających przez deski ścian stodoły. Zawsze nieuchwytnych, zawsze poza zasięgiem moich wyciągniętych palców.    
   I ten moment, kiedy Wujek tłumaczył mi zasadę działania światłomierza. Już jej nie pamiętam, ale chwila, kiedy zaglądałam w skupieniu do środka, została.


 Dzisiaj patrzę na siebie z przed lat i  lubię tą moją ciekawość. Jestem wdzięczna za duszę obserwatora. Rozglądam się wokół i wciąż, mimo różnych kolei losu, chłonę świat i widzę jego barwę i formę bogatą . Smakuję. Szukam w sobie i w okół, tamtych zachwytów, oczarowań. I chociaż nigdy już nie będą takie same, wciąż odnajduję nowe.
A tutaj - jedynie nawlekam kolejne koraliki wspomnień, na nić mojego życia, żeby jeszcze przez chwilę, przez moment ... zaznać radości niewinnego trwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz