piątek, 6 marca 2015

Ciapek




   Zawsze był jakiś pies w obejściu. Wszak to była wieś. Najczęściej duży, wilczuropodobny.
Ale jednego pamiętam szczególnie.
   Którejś letniej niedzieli, rodzice jak zwykle, przyjechali do Życin w odwiedziny. Mama zsiadła z motoru i dziwnie się uśmiechnęła. Tata też miał tajemniczą minę. Postawił motor na stopce i założył ręce na piersi . A Mama wyciągnęła zza pazuchy takie małe żółte „coś”. „Coś” zapiszczało i zaczęło kręcić się na jej rękach. Podskoczyłam z zachwytu. Mały piesek wystawił język i zaczął lizać moją podsuniętą dłoń.
   Tak poznałam Ciapka. Nieduży, niezbyt zgrabny, na przykrótkich nogach, bardzo szybko stał się kimś ważnym, nie tylko dla mnie.
   Kiedy przyjechałam na następne wakacje był już dorosły.
   Zaraz po przywitaniu się z rodziną, biegłam na podwórze aby spuścić go z łańcucha. Babcia i Ciocia słabo protestowały. Może dlatego, że nie umiały mi odmówić. A może, bo kochały Ciapka tak samo mocno jak ja, tylko im nie wypadało łamać wiejskich zasad.
   A te były jasno określone. Pies w dzień pilnował podwórza. Przypięty do łańcucha, ale z zasięgiem obejmującym cały teren, miał strzec drób przed lisem i jastrzębiem. Zaś z nastaniem zmierzchu, po spuszczeniu, stawał się stróżem zabudowań. Swobodnie biegał w okolicy domu, pilnując nas i ostrzegając przed ewentualnym intruzem.
   Najczęściej jednak wybierał się na wieś, gdzie psy gromadziły się w watahę i krążyły wspólnie, prowadząc swoje nocne życie. Niestety jak to w stadzie, nieraz dochodziło do utarczek i bójek. Nie wiem kto był jego wrogiem i nie wiem kto zaczynał walkę. Ale jedno było pewne, Ciapek nie należał do tchórzy. Więc bywało, że rano Babcia lub Ciocia musiała czyścić jego rozdarte ucho czy przemywać rany na karku. Robiły to z oddaniem i zrozumieniem. Tak samo jak Ciapek z oddaniem i zrozumieniem poddawał się tym zabiegom. I mimo, że nieraz były bolesne, wydawał tylko ciche popiskiwania.
   Ciapek miał zaprzysięgłych wrogów wśród ludzi. Chronicznie nie znosił wędkarzy. A wędkarz na rowerze doprowadzał go do apogeum agresji. Znając jego przyjacielską naturę, podejrzewaliśmy, że któryś amator ryb wyrządził mu krzywdę kopniakiem, przechodząc koło domu w stronę rzeki.
   Pewnego dnia Ciapek nie pojawił się rano na podwórku. Początkowe zdziwienie rodziny, szybko zmieniło się w niepokój. Babcia wiedziona przeczuciem, w pewnym momencie odłożyła gotowanie na bok i wyszła na drogę w stronę wsi. Tam właśnie znalazła Ciapka, który nie dał rady doczołgać się do domu i legł sto metrów od zabudowań, czekając na ratunek.
   Opatrzony przez kobiety, położony na kocu w kuchni, w ogóle się nie ruszał. Wiele upłynęło czasu zanim Babcia z Ciocią przestały go poić pipetką co godzinę, czekając aż odzyska siły. W końcu po wielu dniach, zwlekł się z posłania i sam zaczął pić wodę z miski. Odetchnęliśmy z ulgą.
   Jego poszarpane ciało to był wynik najkrwawszej walki jaką stoczył.
   Ciapek był niezwykły. Kiedy ktoś z domowników, a szczególnie Babcia, wyjeżdżała z domu do miasta, zawsze wiedział kiedy wróci. Rzecz w tym, że nikt z pozostałych domowników nie znał godziny ani sposobu powrotu. Zaś Ciapek wiedziony swoimi zmysłami, wybiegał z obejścia i pędził do szosy, pokonując kilometr drogi przez wieś, aby powitać wysiadającą z autobusu Babcię. Lub biegł w stronę lasu rakowieckiego, kiedy Babcia docierała z Rakowa pieszo przez las. Podczas mojej nieobecności, przypięty do łańcucha, w pewnym momencie wskakiwał na dach budy, stawiał uszy i z natężeniem wpatrywał się albo w drogę ze wsi albo w las.
   Nadszedł jednak dzień, kiedy Ciapek nie powrócił po nocy. Czekaliśmy. Nie było go ani następnego dnia, ani następnego, ani kolejnego. Babcia i Ciocia obeszły całą wieś rozpytując o niego. Wujek wsiadł na motor i zaczął objeżdżać okoliczne wioski. Jeszcze wiele dni, cała rodzina szukała Ciapka po polach i lasach, nie mogąc uwierzyć w ostateczność. Nie dowiedzieliśmy się prawdy, ale chodziły słuchy, że pewien wędkarz poprzysiągł mu zemstę.

1 komentarz:

  1. dzieciństwo w towarzystwie kochanych zwierząt daje tak wiele rzeczy.... które nie są rzeczami :-)

    OdpowiedzUsuń