piątek, 6 lutego 2015

W poszukiwaniu straconego rytmu



   Nocowaliśmy w pokoju Babci i Dziadka.
   Przy ścianie naprzeciw drzwi, były dwa drewniane łóżka z piernatami i rzeźbionymi wezgłowiami. A nad nimi wisiał obraz. Pan Jezus na łące z barankami. Po obu stronach stały szafki nocne od kompletu. Jedna Babci, jedna Dziadka.
   Od strony Dziadka wisiało jeszcze szlifowane w kwiaty, kryształowe lustro, w ramach pasujących do mebli. Za szafką stał jego ukochany akordeon zamknięty w futerale.W wolnych chwilach wieczorami, zamykał się w pokoju i grał na nim z pasją i zapamiętaniem samouka.
   Po stronie Babci rozgościła się rzeźbiona u szczytu, szafa dwudrzwiowa, pełna sukien i garniturów, z zapachem drewna i kulek molowych. Pomiędzy oknami królowała zaś paproć, ustawiona na drewnianym stojaku i rozkładająca swe liście od okna do okna. Duma i radość Babci.
   Była jeszcze etażerka przy drzwiach na książki a na środku pokoju stół z krzesłami, używany głównie w święta. W rogu od strony kuchni, stał duży kaflowy piec, połączony z piecem  kuchennym po drugiej stronie.
   Na bocznej ścianie, naprzeciw okien, wisiał zegar szafkowy nad kanapą dla gości. Z dużym wahadłem i kluczykiem do nakręcania, ukrytym za szybką. Wspinałam się na kanapę i wyciągnięta sięgałam po kluczyk aby go nakręcić. Przemawiał do mnie głosem chrobotliwej sprężyny, dopóki nie poczułam oporu.Wtedy wystarczyło lekko pchnąć wahadło i znowu ruszał w drogę. Czasami sypiałam na kanapie pod zegarem, a brat pomiędzy Babcią i Dziadkiem.

   Wieczorem kiedy zapadał zmrok, wymyta, wślizgiwałam się w świeżutką, pachnącą i wykrochmaloną pościel, wyciągniętą świeżo na nasz przyjazd. Z okien bił lekki poblask pracującego młyna. Smugi światła kładły się muśnięciami na meblach i ścianach. Słyszałam szumiącą na stawidłach rzekę i rytmiczną pracę turbiny. A nade mną spokojnie i kojąco, wahadło zegara odmierzało czas.
- tik tak, tik tak...- Zasypiałam.
   Przez całe życie szukałam tego rytmu. Żaden kupiony przeze mnie zegar, czy duży czy mały, nie bił w zgodzie z moim sercem.
   W końcu zrozumiałam!
   Dorosłam. Moje serce zwolniło, a tamte, dziecięce rytmy są już nie do powtórzenia.

 

2 komentarze:

  1. Hej,
    Mój zegar chodzi kiedy chce - nie mogę go namówić na stałą służbę ;-) Może już nie pora?

    OdpowiedzUsuń
  2. Służbę trzeba trzymać krótko bo lubi się biesić :)

    OdpowiedzUsuń